ZŁOŻENIE I PUBLIKACJA TESTAMENTU SPORZĄDZONEGO WŁASNORĘCZNIE PRZEZ MARIĘ VALTORTĘ
W roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym pierwszym, dnia dwudziestego drugiego miesiąca listopada w Rzymie w moim biurze przy Corsia Agonale 10, o godzinie osiemnastej piętnaście.
Przede mną, adwokatem Francesco Antonelli, Notariuszem w Rzymie, wpisanym do Rejestru Notariuszy Połączonych Okręgów Rzymu i Velletri, w obecności świadków panów:
– Ferdinando Giuliani, urodzonego w Labico dnia 14-go lutego 1902 r., zamieszkałego w Rzymie przy Via Luigi Mencinelli 34, pracownika umysłowego;
– mgr Ernesta Gentile, urodzonego w Castrovillari, dnia 9-go października 1936 r., zamieszkałego w Rzymie przy Via Sebino nr 11, praktykującego Notariusza (świadkowie zgodni z przepisami prawa)
Szanowny Adwokat Profesor Camillo Corsanego, urodzony w Genui, dnia 20-go marca 1891 r., zamieszkały w Rzymie przy Via Crescenzio 82. Wyżej wymieniony Stawający, którego tożsamość, ja Notariusz poświadczam, uważając, że jest zainteresowany sukcesją po Pani Marii Valtorta, urodzonej w Caserta, dnia 14-go marca 1897 roku i zmarłej w Viareggio dnia 12-go października 1961 roku, jak wynika z odpisu aktu zgonu wystawionego przez Urzędnika Urzędu Stanu Cywilnego Miasta Viareggio dnia 15-go listopada 1961 roku, po uprzednim odczytaniu go przeze mnie wnioskodawcy w obecności świadków, zwraca się do mnie z prośbą o opublikowanie testamentu własnoręcznego wyżej wymienionej zmarłej.
W odpowiedzi na tę prośbę ja, Notariusz, biorę testament zawarty na kartce papieru w kratkę. Zapis zajmuje całe pierwsze trzy strony i część czwartej. Jest napisany charakterem pisma, który petent rozpoznaje jako pismo testatorki. Tekst nie zawiera skreśleń. Na pierwszej stronie w wierszu dwudziestym pierwszym i dwudziestym drugim osiem słów od „Morte” [Śmierć] do „stessa” [ta sama] jest podkreślonych; to samo dotyczy sześciu słów od „nessuna” [żadna] do „nessuno” [żaden, nikt] w trzecim wierszu na drugiej strome, to samo dotyczy czterech słów od „venga” [niech zostanie] do „chiave” [klucz] 18-tego wiersza; w 24-tym wierszu drugiej strony słowo „oppure” [lub] jest nadpisane i na czwartej stronie po podpisie i dacie znajduje się dopisek na marginesie. W tekście kodycylu litera „N” w trzecim wierszu jedynej zapisanej strony jest przekreślona, tak samo jak litera „N” na szóstej stronie, a w dziesiątym wierszu zostało przekreślone słowo „febbraio” [luty]. Oprócz testamentu petent przekazuje mi pół strony czystej kartki, takiej samej jak jest stosowana do listów handlowych, zawierającej kodycyl napisany tylko na pierwszej strome omawianego pisma. Zarówno testament jak i kodycyl zostały podpisane na każdej stronie przez wszystkich obecnych i załączone do niniejszego aktu i tutaj w całości przepisane.
Zapis testamentowy ma następujące brzmienie:
„Mój testament i moja ostatnia wola.
Będąc w pełni władz umysłowych, powierzywszy Bogu moją duszę spisuję moją ostatnią wolę i po przedstawieniu jej mojemu prawnikowi: Komandorowi Adwokatowi Tito Cangini Via S. Paolo nr 11 Piza, który ją przyjął, rozporządzam moimi rzeczami.
I. Mój dom i to co się w nim znajduje pozostawiam Marcie Diciotti, do końca jej życia.
II. Po jej [Marii Diciotti] śmierci dom przejdzie na rzecz O.S.M. /Zgromadzenia Braci Sług Najświętszej Marii Panny/ jako schronienie dla członków Zgromadzenia Braci Sług N.M.P. pierwszego, drugiego i trzeciego oddziału, którzy są starzy lub chorzy. W ten sposób zamierzam refundować, na tyle, na ile mogę, koszty poniesione z mojego powodu przez Zgromadzenie Braci Sług N.M.P.
III. Dzieła i prawa do nich, zgodnie z tym co ustalono w umowie, przechodzą na Martę Diciotti, moją spadkobierczynię, w nagrodę za jej wierność i miłosierdzie godne wszelkiej pochwały i nagrody oraz jako wynagrodzenie wszystkich lat, na razie 18-tu, przez które była przy mnie i mi służyła nie żądając żadnego pieniężnego wynagrodzenia.
IV. Jeżeli umarłabym zanim będę mogła doprowadzić do końca publikację Dzieł, Marta będzie ją kontynuowała jak ja sama, a wręcz z większą swobodą niż ja miałam, z większą ode mnie kompetencją, gdyż lepiej ode mnie zna się na prawie, ponieważ przez wiele lat pracowała w biurze prawnym jako sekretarka, i z moim konkretnym poleceniem zrobienia tego, co Bóg chce.
V. W przypadku, gdyby z jakiegoś powodu umowa z obecnym Wydawcą została rozwiązana, Marta może pertraktować z innymi Wydawcami.
To dotyczy domu i Dzieł.
Jeżeli chodzi o mnie to chcę, aby po mojej śmierci postąpiono następująco:
-
Chcę być ubrana skromnie, okryta moim welonem chrzcielnym, i żeby włożono mi w ręce i na szyję Krzyż, Świętą Koronę, które służyły już moim zmarłym Rodzicom i szkaplerze III-go Zakonu, do którego należę.
II. Żadnego wystawiania zwłok, dla nikogo, z oczywistych względów, również i przede wszystkim po to, aby zabezpieczyć to co znajduje się w moim pokoju przed prawdziwą grabieżą spowodowaną fanatyzmem. Pokój, po złożeniu mnie na łożu pogrzebowym, ma zostać zamknięty na klucz i otwarty dopiero po wyniesieniu z niego mojego ciała w trumnie.
III Trumna ma być prosta, pogrzeb bardzo skromny, rano, wcześnie rano, tak by mogła zostać odprawiona Msza Święta nad ciałem, jeżeli to będzie możliwe w Kościele św. Andrzeja, ponieważ byłam Członkiem Trzeciego Zakonu i ponieważ jedynymi osobami, które zawsze zajmowały się przynoszeniem Świętych Sakramentów byli tylko Bracia Słudzy N.M.P., natomiast Kapłani z mojej Parafii nigdy się mną nie interesowali.
IV. Pragnę być pochowana na cmentarzu, nie pod galeriami. Grób bardzo skromny. Jeżeli byłaby możliwość umieszczenia napisu na nim, to chciałabym, aby to był jeden z następujących:
„Maria Valtorta 14-3-1897-…. Żyła i umarła dla Pana i dla dusz”.
Lub: „Przestałam cierpieć, ale dalej będę kochać”.
Lub: „Jest łaską ogólną, aby urzeczywistnił się powód istnienia. Ofiarować się, aby móc ofiarować Boga”.
Lub: „Dusza, która zawsze dążyła do nieba z ciemności Ziemi odeszła do Wiecznego Światła”.
V. Chcę, aby Marta ofiarowała w intencji naszych dusz 12 Mszy Świętych za zmarłych u Salezjanów w Bolonii, w Kościele akademickim w Bolonii i w Domu Misyjnym w Neapolu, gdzie zapisałam moich Rodziców, którzy nie żyją już od wielu lat.
VI. Niech mój pokój pozostanie takim, jakim był w chwili mojej śmierci, aż do momentu przekazania go Oratorium. Tak samo niech również zostaną zachowane listy. Akty przyjęcia przez Zgromadzenie Braci Sług N.M.P., listy Belfanti, o ile nie zostały jeszcze przeze mnie przekazane jako świadectwo tego, co było zawsze bolesne w moim życiu z powodu braku zrozumienia przez matkę, a także przez innych, i dołączone do prawdziwej historii mojego życia, którą teraz, gdy moja matka już nie żyje, chciałabym jeszcze raz napisać, jeżeli będę miała siły i zdrowie, by to zrobić.
Przebaczam wszystkim tym, którzy zadali mi ból. Zawsze wszystkim wybaczałam, mojej matce jako pierwszej, i będę wybaczać zawsze. Wiele przebaczenia, ponieważ otrzymałam wiele cierpienia od rodziców i przyjaciół. Nie żywię urazy do żadnej z osób, które zadały mi tyle bólu i przez które płakałam, a także z powodu zniewag i niezrozumienia oraz oszczerstw. Ale pamiętam wszystko. Idę na śmierć spokojna i pogodzona z losem, po tym jak niosłam mój krzyż, a raczej: moje krzyże różnego rodzaju, i coraz cięższe, można powiedzieć od momentu moich urodzin, nie kochana ponieważ byłam kobietą, a nie mężczyzną, a potem z powodu nienawiści duchowego i umysłowego degenerata, który w wieku 23 lat unieszczęśliwił mnie fizycznie na całe moje życie.
Módlcie się za mnie. Kochajcie mój dom, gdzie żyło tyle Nieba i skąd poniosłam do Nieba tyle dusz, począwszy od tych dusz moich kuzynów Belfanti do niezliczonych innych, i z moimi cierpieniami ofiarowanymi za nie, z moimi prośbami, i z pismami, które Bóg przekazał, aby dusze uzyskały zbawienie wieczne i których ja, przez posłuszeństwo Jego Boskiej Woli, nie rozpowszechniłam, ale które inni, w celu zbawienia, rozpowszechnili, i które rzeczywiście wielu zbawiły.
Jeżeli chodzi o moje rzeczy: niech zostanie zwrócone pani Paola Belfanti jej złote wieczne pióro. Niech Matce Teresie zostanie przekazana relikwia św. Teresy z B.G. i zwrócony Krzyż odpustowy, który noszę na szyi. Dla Mencarini pamiątka po mnie. Niech zostanie przesłany jeden z moich wizerunków post mortem, z Boskimi Słowami motta, tak jak ja je sobie oznaczyłam. Znajdują się one w żelaznej kasetce, gdzie jest złoto, które mi zostało i które Marta przeznaczy po mojej śmierci temu, komu będzie chciała. Błogosławię i dziękuję wszystkim tym, którzy mnie kochali i mi pomagali, i dla których, również poza tym życiem, będę miała miłość i modlitwy, i powtarzam przebaczenie dla wszystkich tych, którzy nawet niechcący mogli spowodować moje cierpienie. Ostatnie ostateczne pożegnanie dla wszystkich, jednakowo.
Podpisano
Maria Valtorta
1-go listopada 1952 roku
Uroczystość Wszystkich Świętych